Hej! Bardzo się cieszę, bo powiększa się grono obserwatorów ^^. Dzisiejszy rozdział dedykuję: Pauli Rusher, Kini, Mishiranu Hito i Kiki Rusherce. Liczę, że wam się spodoba i zostawicie komentarz. :) Ok zapraszam do czytania:
--------------------------------------------------------
*Tydzień Później*
*Z pkt. Alison*
Dziś odbywa się bal na zakończenie roku. Oczywiście zostałam wybrana do dekorowania sali ogólnie nie było by to złe, gdyby nie Nathalie córeczka tatusia (dyrektora). Uważa się za nie wiadomo kogo. Latała do swojego tatusia z prośbą o to, żeby mogła sama udekorować salę, ale niestety nasza wychowawczyni Pani Brown nas tak po przydzielała. Dobra koniec o niej. Jak już mówiłam dziś odbywa się bal na który idę z Victorem! Strasznie się cieszę, tylko zastanawia mnie to z kim pójdzie May, bo Mo na pewno idzie z Jackiem. Później się zobaczy teraz zaczynam dekorować sale z panną nie wiadomo co.
*Z pkt. Miley*
Hmm... teraz dopiero uświadomiłam sobie, że nie mam z kim iść na bal. To jest straszne! Może zwyczajnie na niego nie pójdę?-pomyślałam.
Gdy nagle zadzwonił mój telefon to był Will!!
-Tak?-spytałam grzecznie.
-Hej Miley to ja Will. Dzwonię z pytaniem.
-Tak?
-Masz parę na dzisiejszy bal?-spytał trochę nie pewnie.
-Tak szczerze to nie.
-A chciałabyś iść ze mną?
-Z Tobą!!??
-Jeśli nie chcesz, zrozumiem.-usłyszałam,że posmutniał.
-Pewnie, chętnie. Ale nie idziesz z Nathalie?
-Pokłuciliśmy się.
-Oj przykro mi.
-To nie Twoja wina. Spoko wszystko okey, może to i nawet lepiej. May mogę tak do Ciebie mówić?
-Pewnie.-miałam motylki w brzuchu.
-Wpadnę po Ciebie o 19:00. Może być?
-Tak pewnie.
-To ja kończę do zobaczenia o 19:00. Pa.
-Pa.-rozłączył się.
Aaaaa... nie mogę w to uwierzyć sam Will Jackson rozgrywając były chłopak Nathalie zaprosił mnie na bal!! To niesamowite!!
-Bądź ciszej!!-usłyszałam głos mojego młodszego brata.
-Sorry!-krzyknęłam i zamknęłam drzwi z pokoju. Ale co ja na siebie włożę?? Muszę jechać do sklepu.
*Z pkt. Moly*
Dzisiaj bal!! Zostałam przydzielona do przygotowania smakołyków. O Matko!!
-To takie nudne!-powiedziałam sama do siebie, ale Jack usłyszał chociaż robił coś przy głośnikach.
-Nie przesadzaj.
-Serio, a chcesz się zamienić?-spytałam
-Nie, sorry, wolę swoją działkę.-uśmiechnął się i tak nastała cisza.
Przypomniałam sobie, że miałam odebrać moją sukienkę. Więc zrobiłam szybko co musiałam i zwinęłam się po sukienkę.
---------------------------------------------------------------
Jak się podobało? Wiem, że z maściłam sprawę, ale nic na to nie poradzę, że rozdział króciusieńki mam nadzieję, że się nie obrazicie. Na prawdę przepraszam. Z góry mówię, że 9 też taki będzie. Na serio sorki, wybaczycie?? Pliss!!! Mam do was prośbę i pytanko:
Może zacznę od prośby: Na moim 3 blogu jest ankieta. Mogłabym prosić was o pomoc proszę! Help me!
A teraz pytanko: Chcecie, abym założyłam 4 bloga (jeśli coś będzie o BTR, na wasze odpowiedzi czekam w komentarzach ^^) To tyle następny rozdziałek dajmy na to że 5 sierpnia?
poniedziałek, 29 lipca 2013
piątek, 26 lipca 2013
Ogłoszonko bardzo ważne!!
Hej wczoraj na jednym blogu znalazłam Petycje. Chodzi w niej o to, żeby zebrać jak najwięcej podpisów i ściągnąć chłopaków do Polski więc głosujcie nawet jeśli nie jesteś Rushers!! Oto link.
GŁOSUJCIE !!!! Liczę na to, że nam się uda!
P.S Głosów na razie jest 200+, a to malutko bo musimy mieć ok. 3 tys.
Więc proszę o pomoc!! :)
GŁOSUJCIE !!!! Liczę na to, że nam się uda!
P.S Głosów na razie jest 200+, a to malutko bo musimy mieć ok. 3 tys.
Więc proszę o pomoc!! :)
wtorek, 23 lipca 2013
Pytaneczko! :)
Hej, mam takie jedno pytanko. Znacie może kogoś kto umie robić szablony na bloga? Jeśli tak proszę o kontakt (w komentarzach, na e-mail: fanka_btr@interia.pl lub na gg: 24973760).
Dzięki :)
L.A XOXO
Dzięki :)
L.A XOXO
Rozdział 7 cz.2 z dedyczkiem dla Victorii Maslow :)
Hej! Wielkie DZIĘKI za 500+ wejść! Super, ale mam nadzieję, że będzie więcej ;). Wielkie dzięki dla Pauli Rusherki, że wpadła mam nadzieję, że zostaniesz dłużej. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko zapraszam Cię do grona obserwatorów! Rozdział 7 cz.2 dedykuję Victorii Maslow! :). Liczę, że się spodoba.
Zapraszam do czytania i komentowania :D:
-------------------------------------------------------------------
Po chwili zadzwonił mój telefon to była Mo.
-Hej Mo i jak?
-Hej Ali no dowiedziałam się, że najbliższe loty są najwcześniej dopiero za 2 tygodnie.
-No to chyba dobrze nie?
-Co?-spytała skołowana.
-Przecież za 2 tygodnie są wakacje!-krzyknęłam.
-A no faktycznie to już! Masz rację! Więc do L.A jedziemy na wakacje!!-zaczęła śpiewać.
-Super!! A ile kosztuję?
-Obgadałam to wszystko z wujkiem i podał nam najniższą cenę to 309.00 dolarów (PL.1000).
-Serio! To super!
-No wiem. A co z noclegami mam załatwić?
-A no właśnie noclegi! To jeszcze zobaczymy na razie nic nie załatwiaj okey?
-Okey. Dobra Ali ja kończę bo mam mało kasy spotkajmy się jutro w kafejce o 13:00.
-Okey. To papa.
Rozłączyła się.
Miałam całe popołudnie dla siebie, a w piątek ma być bal na zakończenie szkoły. Ciekawe co ja na siebie włożę. Zaczęłam przeszukiwać całą swoją szafę, ale nie znalazłam nic odpowiedniego. Zabrałam torebkę i zbiegłam szybko na dół.
-Tato!-krzyczałam z chodząc ze schodów.
-Co jest?
-Mogę pożyczyć twoje kluczyki?
-Po co?
-Muszę pojechać do sklepu po jakąś sukienkę.
-Dobrze trzymaj!-wyciągnął z kieszeni kluczyki i mi je podał. Tylko uważaj!
-Tak,tak będę uważała.
-Nie, tak,tak tylko na prawdę bo ni chcę, aby moje auto wyglądało tak jak Twoje!
-Oj tato już przepraszałam, a po za tym miałam wtedy 16 lat.
-Dobra leć bo Ci zamkną wszystkie sklepy.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek. A kupicie mi nowe auto?
-Ali!!
-Dobrze,dobrze.-poszłam do garażu po auto taty. Do sklepu dojechałam w jakieś 15 minut. Weszłam do sklepu i od razu moją uwagę przykuła śliczna zielona sukienka. Szybko poszłam do przymierzali i ją przymierzyłam, leżała idealnie więc postanowiłam ją kupić. Po drodze do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu zoologicznego po jedzenie dla mojego żółwia, i jeszcze na kawę, a dopiero potem do domu. Gdy dojechałam była 17:00. Wjechałam do garażu, wysiadłam z auta i weszłam do domu. Rodzice siedzieli w salonie i oglądali jakiś film.
-Już wróciłam!-zawołałam
-Dobrze chodź do nas!-krzyknęła mama. Poszłam do nich i usiadłam w fotelu.
-Tak?-spytałam
-Co kupiłaś?-spytała mama patrząc na moją torbę z zakupami.
-Sukienkę!-odpowiedziałam.
-A po co Ci kolejna sukienka?
-Oj mamo w piątek jest bal na zakończenie szkoły.
-A tak to już faktycznie!-złapała się za głowę.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
-Wybierasz się na studia?-poruszył nie za dobry temat tata.
-No w zasadzie...-urwałam.
-Tak?-podpytywał. Chciałaś iść na prawo?
-No tak, ale jeszcze tego nie przemyślałam.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-O to wspaniale, bo mama znalazła dla Ciebie dobre uczelnie. Prawda kochanie?!-zwrócił się do mamy.
-Tak trzymaj znalazłam parę ulotek!-podała mi plik ulotek z uczelniami.
-L.A??-nie mogła w to uwierzyć. Naprawdę??
-Tak tam znajduję się najlepszy uniwersytet prawa na świecie.-odpowiedziała mama.
Nie wiedziałam co powiedzieć więc, przeglądnęłam broszurkę.
-I jak?-spytał tata.
-Genialnie!-krzyknęłam. A właściwie to i tak miałam z wami porozmawiać na temat wyjazdu.
-Jakiego wyjazdu?-spytali zaskoczeni.
-Moly ma wujka, który zajmuję się turystyką i znalazła nam tanie loty do L.A-powiedziałam.
-Aha. A wiedziałaś już o tym uniwersytecie?-spytała mama
-Nie bo to było troszkę z innego powodu.
-Jakiego?-nie dawaj spokoju tata.
-Chciałam tam pojechać i zobaczyć Carlosa!
-Boże curciu po co?-spytała załamującym się głosem mama.
-Bo to mój brat?!
-Ale zrozum on nie wie o naszym istnieniu. Rozumiesz!-powiedział tata, a mama zaczęła płakać.
-A myślicie, że jego rodzice nie powiedzieli mu prawdy przez tyle lat. Tak samo jak wy!!
-Curciu.-powiedział tata i przytulił mamę.
-Co curciu? I tak tam pojadę!-zostawałam przy swoim.
-Na studia!-krzyknął tata.
-Tak na studia!-skłamałam.
-Wynajmiemy Ci jakiś domek na przedmieściach, żebyś nie miała za daleko do szkoły.-powiedział tata, a mama go poparła.
-Okey. Idę do siebie!-rzuciłam wstając z fotela.
-Dobrze. Później będziemy jeszcze rozmawiać. -powiedzieli razem.
Pierwsze co zrobiłam w pokoju to wyciągnęłam sukienkę i położyłam na łóżku, a potem nakarmiłam mojego żółwia Oskara. Podeszłam do akwarium:
-Hej Oskar! Zobacz co mam!-pokazałam mu jedzonko. (Wiem odbija mi mówię do żółwia) rzuciłam mu parę krewetek i je zjadł. Następnie powiesiłam sukienkę do szafy, poczatowałam ze znajomymi, a czas zleciał mi strasznie szybko, bo gdy zerknęłam na zegarek była 22:00. Zamknęłam szybko czat i poszłam wziąść prysznic. Chwilę jeszcze poczytałam i odpłynęłam.
--------------------------------------------------------------
Strasznie przepraszam, że taki krótki myślałam, że będzie dłuższy, no ale cóż. Jak wam się podobało, bo to zależy od waszych opinii czy będą kolejne rozdziały. Szczególnie Tobie Vici. Myślę, że za jakiś czas znowu Ci jakiś zadedykuję. Wynagrodzę Ci to za ten! Mam nadzieję, że będziecie wpadać częściej! Do zobaczenia za tydzień (29.07.2013r.)
L.A Xoxo <3
Zapraszam do czytania i komentowania :D:
-------------------------------------------------------------------
Po chwili zadzwonił mój telefon to była Mo.
-Hej Mo i jak?
-Hej Ali no dowiedziałam się, że najbliższe loty są najwcześniej dopiero za 2 tygodnie.
-No to chyba dobrze nie?
-Co?-spytała skołowana.
-Przecież za 2 tygodnie są wakacje!-krzyknęłam.
-A no faktycznie to już! Masz rację! Więc do L.A jedziemy na wakacje!!-zaczęła śpiewać.
-Super!! A ile kosztuję?
-Obgadałam to wszystko z wujkiem i podał nam najniższą cenę to 309.00 dolarów (PL.1000).
-Serio! To super!
-No wiem. A co z noclegami mam załatwić?
-A no właśnie noclegi! To jeszcze zobaczymy na razie nic nie załatwiaj okey?
-Okey. Dobra Ali ja kończę bo mam mało kasy spotkajmy się jutro w kafejce o 13:00.
-Okey. To papa.
Rozłączyła się.
Miałam całe popołudnie dla siebie, a w piątek ma być bal na zakończenie szkoły. Ciekawe co ja na siebie włożę. Zaczęłam przeszukiwać całą swoją szafę, ale nie znalazłam nic odpowiedniego. Zabrałam torebkę i zbiegłam szybko na dół.
-Tato!-krzyczałam z chodząc ze schodów.
-Co jest?
-Mogę pożyczyć twoje kluczyki?
-Po co?
-Muszę pojechać do sklepu po jakąś sukienkę.
-Dobrze trzymaj!-wyciągnął z kieszeni kluczyki i mi je podał. Tylko uważaj!
-Tak,tak będę uważała.
-Nie, tak,tak tylko na prawdę bo ni chcę, aby moje auto wyglądało tak jak Twoje!
-Oj tato już przepraszałam, a po za tym miałam wtedy 16 lat.
-Dobra leć bo Ci zamkną wszystkie sklepy.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek. A kupicie mi nowe auto?
-Ali!!
-Dobrze,dobrze.-poszłam do garażu po auto taty. Do sklepu dojechałam w jakieś 15 minut. Weszłam do sklepu i od razu moją uwagę przykuła śliczna zielona sukienka. Szybko poszłam do przymierzali i ją przymierzyłam, leżała idealnie więc postanowiłam ją kupić. Po drodze do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu zoologicznego po jedzenie dla mojego żółwia, i jeszcze na kawę, a dopiero potem do domu. Gdy dojechałam była 17:00. Wjechałam do garażu, wysiadłam z auta i weszłam do domu. Rodzice siedzieli w salonie i oglądali jakiś film.
-Już wróciłam!-zawołałam
-Dobrze chodź do nas!-krzyknęła mama. Poszłam do nich i usiadłam w fotelu.
-Tak?-spytałam
-Co kupiłaś?-spytała mama patrząc na moją torbę z zakupami.
-Sukienkę!-odpowiedziałam.
-A po co Ci kolejna sukienka?
-Oj mamo w piątek jest bal na zakończenie szkoły.
-A tak to już faktycznie!-złapała się za głowę.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
-Wybierasz się na studia?-poruszył nie za dobry temat tata.
-No w zasadzie...-urwałam.
-Tak?-podpytywał. Chciałaś iść na prawo?
-No tak, ale jeszcze tego nie przemyślałam.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-O to wspaniale, bo mama znalazła dla Ciebie dobre uczelnie. Prawda kochanie?!-zwrócił się do mamy.
-Tak trzymaj znalazłam parę ulotek!-podała mi plik ulotek z uczelniami.
-L.A??-nie mogła w to uwierzyć. Naprawdę??
-Tak tam znajduję się najlepszy uniwersytet prawa na świecie.-odpowiedziała mama.
Nie wiedziałam co powiedzieć więc, przeglądnęłam broszurkę.
-I jak?-spytał tata.
-Genialnie!-krzyknęłam. A właściwie to i tak miałam z wami porozmawiać na temat wyjazdu.
-Jakiego wyjazdu?-spytali zaskoczeni.
-Moly ma wujka, który zajmuję się turystyką i znalazła nam tanie loty do L.A-powiedziałam.
-Aha. A wiedziałaś już o tym uniwersytecie?-spytała mama
-Nie bo to było troszkę z innego powodu.
-Jakiego?-nie dawaj spokoju tata.
-Chciałam tam pojechać i zobaczyć Carlosa!
-Boże curciu po co?-spytała załamującym się głosem mama.
-Bo to mój brat?!
-Ale zrozum on nie wie o naszym istnieniu. Rozumiesz!-powiedział tata, a mama zaczęła płakać.
-A myślicie, że jego rodzice nie powiedzieli mu prawdy przez tyle lat. Tak samo jak wy!!
-Curciu.-powiedział tata i przytulił mamę.
-Co curciu? I tak tam pojadę!-zostawałam przy swoim.
-Na studia!-krzyknął tata.
-Tak na studia!-skłamałam.
-Wynajmiemy Ci jakiś domek na przedmieściach, żebyś nie miała za daleko do szkoły.-powiedział tata, a mama go poparła.
-Okey. Idę do siebie!-rzuciłam wstając z fotela.
-Dobrze. Później będziemy jeszcze rozmawiać. -powiedzieli razem.
Pierwsze co zrobiłam w pokoju to wyciągnęłam sukienkę i położyłam na łóżku, a potem nakarmiłam mojego żółwia Oskara. Podeszłam do akwarium:
-Hej Oskar! Zobacz co mam!-pokazałam mu jedzonko. (Wiem odbija mi mówię do żółwia) rzuciłam mu parę krewetek i je zjadł. Następnie powiesiłam sukienkę do szafy, poczatowałam ze znajomymi, a czas zleciał mi strasznie szybko, bo gdy zerknęłam na zegarek była 22:00. Zamknęłam szybko czat i poszłam wziąść prysznic. Chwilę jeszcze poczytałam i odpłynęłam.
--------------------------------------------------------------
Strasznie przepraszam, że taki krótki myślałam, że będzie dłuższy, no ale cóż. Jak wam się podobało, bo to zależy od waszych opinii czy będą kolejne rozdziały. Szczególnie Tobie Vici. Myślę, że za jakiś czas znowu Ci jakiś zadedykuję. Wynagrodzę Ci to za ten! Mam nadzieję, że będziecie wpadać częściej! Do zobaczenia za tydzień (29.07.2013r.)
L.A Xoxo <3
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 6 cz.1 z dedyczkiem dla Madzi :*
Woo Hoo!! Witam Panie! Miło wrócić i zobaczyć te 3 upragnione komentarze na które strasznie długo czekałam! :) Miło mi, że na blogu pojawiły się czadowe osoby: Magda i Victoria Maslow. Fajnie, że jesteście i liczę, że zostaniecie ze mną na blogasiu :). Dziękuję Ci bardzo Vici za dołączenie do grona obserwatorów. Myślę, że Ty Magdo również dołączysz do tego grona i je powiększysz ^^. Bardzo bym się ucieszyła.
Teraz reklama ^^:
Zapraszam was serdecznie na mojego 3 bloga: http://darkworldofadventure.blogspot.com/ . Mam na niego sporo pomysłów i liczę, że wam się spodoba. Nie zdradzę wam o czym jest ^^ wejdź Cię i same się przekonajcie.
Koniec reklamy hehe ^^ Liczę, że na niego wpadniecie i może zostawicie komentarz? Dobrze nie przedłużając zapraszam na 6 rozdziałek z dedyczkiem dla kochanej mojej imienniczki Madzi :*.
P.S Sorki, że nie pozwalam wam tak szybko przeczytać, ale przypominam, że jutro NASZ BÓG JAMES obchodzi urodzinki więc życzmy Jemu HAPPY BIRTHDAY!! :*
Teraz zapraszam już na rozdziałek z dedyczkiem dla Madzi za miłe i ciepłe słowa otuchy :) :
-------------------------------------------------------------------------------------
Dziś obudziłam się o 6:30. Poszłam szybko do łazienki i się ubrałam. Zeszłam na dół po cichu, żeby nie obudzić rodziców i szybciutko pomknęłam do kuchni. Z lodówki zabrałam wodę i jabłko wrzuciłam to szybko do torby i powoli, a raczej szybko wybiegłam do parku. Na miejsce dotarłam w 10 minut, a May jeszcze nie było, więc postanowiłam zjeść moje jabłko. Miley przyszła jakoś o 6:55.
-Hej!-zawołała z daleka i przybiegła.
-Hej!-odpowiedziałam.
-Co się stało?-usiadła na ławce obok mnie.
-Możesz mi nie uwierzyć, ale to prawda...-urwałam.
-Ali jesteś moją przyjaciółką od dawna i skoro spotykasz się ze mną tak wcześnie to znaczy, że muszę Ci uwierzyć.-uśmiechnęła się.
-No dobrze, ale to jest dziwne.
-No powiedz mi w końcu!!-krzyknęła.
-Okey Carlos Pena to mój brat!!-krzyknęłam.
-Co Carlos Pena z Big Time Rush to twój b-r-a-t??-spytała skołowana.
-Mówiłam, że możesz mi nie uwierzyć.-rozpłakałam się.
-Hej spokojnie!-objęła mnie ramieniem. Wierzę Ci, ale to dla mnie szok owszem jesteście nawet podobni...-skończyła bo zgromiłam ją wzrokiem.
-Dla Ciebie to szok, a co ja mam powiedzieć??-chlipiałam.
-Dobrze już okey.-przytuliła mnie. A może teraz lepiej mi tu gadaj co jest z tobą i Victorem.
-Mo Ci wygadała?-powiedziałam załamana.
-Tak Mo, jak mogłaś powiedzieć jej jako pierwszej?!
-No przepraszam, ale wtedy nie miałam z tobą lekcji.
-Od czego masz telefon! Foch!
-Oj przestań! May!
-Dobra, ale opowiadaj!-rzuciła podniecona.
-No byliśmy w kinie, potem zabrał mnie do restauracji i spytał mnie czy chcę z nim być...-przerwała mi.
-Aaalleee super!! No i co dalej??!!-wydzierała się jak szalona.
Na szczęście o tej porze mało ludzi chodzi w parku.
-No co zgodziłam się!!
-Ale super!!-cieszyła się moim szczęście, ale chyba bardziej niż ja.
-No.
-A co chcesz zrobić z "CARLOSEM"-pokazała to w cudzysłowiu.
-Nie wiem. Chyba nie polecę do L.A i nie zapukam mu do drzwi!
-Czemu nie??
-Miley proszę Cię!Co powiem mu "Hej Carlos jestem twoja siostrą??!!"
-Ale czemu nie??
-Ty chyba upadłaś na głowę weźmie mnie za idiotkę, albo co gorsza za jakąś chorą psychicznie.
-No to co z ty zrobisz??
-A bo ja wiem?? Nie mam teraz do tego głowy rozumiesz??!!
-Okey,okey spoko.
-Nie no Miley przepraszam.
-Nie no spoko wiem co musisz czuć.-uśmiechnęła się lekko.
-To co teraz robimy?
-Może pójdziemy do Just caffe??-zaproponowała.
-Okey.-i udałyśmy się do kafejki.
Całą drogę szłyśmy w milczeniu. Gdy weszłyśmy do kafejki zobaczyłyśmy Mo i Jacka. Siedzieli razem przy stoliku i o czymś rozmawiali jak nas zobaczyli od razu zaczęli się wydzierać żebyśmy się do nich dosiadły. Zrobiłyśmy jak kazali.
-Hej co tam?-spytała Mo.
-Pocieszam Ali.-odpowiedziała May.
-Po części to prawda.-powiedziałam.
-A co się stało?-spytał Jack.
-Nic.-odpowiedziałam.
-No powiedz im Ali to w końcu twoi przyjaciele!-krzyknęła May.
Mo i jack popatrzyli na siebie. A ja zaczęłam opowiadać.
-Nie no serio!! Carlos to twój brat??!!-spytał zszokowany Jack.
-Tak.
-Ali powinnaś się cieszyć!!-powiedziała Mo.
-Z czego przecież on mnie nawet nie zna.
-A może pozna? Pamiętasz mojego wujka Boba?
-No pamiętam.
-On prowadzi biuro podróży i mogę się go zapytać o loty do L.A.
-Naprawdę zrobiłabyś to?? Ale jak mam tam polecieć skoro on mnie nie zna i nie wiem jaki ma adres??
-Ali pewnie. Od czego jest internet w końcu jest sławny i gra w zespole i serialu więc pewnie gdzieś znajdziemy.
-Może masz rację. Okey to zapytaj wujka o te wszystkie sprawy i zadzwoń do mnie jak już wszystko będziesz wiedziała. Ale wy polecicie ze mną?!
Cała trójka bez zastanowienia się zgodziła.
-Super!
-A co z Victorem??-spytał Jack nie chcę lecieć z samymi dziewczynami.
Zaczęłyśmy się śmiać.
-Mogę do niego zadzwonić??-spytał Jack.
-Jeśli chcesz.-odpowiedziałam. I poszedł zadzwonić.
-Super cała nasza 5 poleci na podbój L.A!!-pisnęła Mo.
-Czad!-powiedziała May, a później zaczęły gadkę co ze sobą zabiorą itd. , a ja poszła zamówić sobie truskawkowy koktajl.
Gdy wróciłam Jack już siedział z dziewczynami. Usiadła obok niego.
-I jak??-spytałam.
-Zaraz będzie.
-Czemu gadałeś z nim tak długo?-spytała Mo.
-To mój kumpel nie mogę już z nim rozmawiać??-wkurzył się.
-Okej.-podniosła ręce do góry w geście obronnym.
-A dlaczego dowiaduję się ostatni, że ze sobą chodzicie??!!
-Oj Jack nie gniewaj się, ale nie było kiedy Ci powiedzieć.
-Oh super! Dobra nie gniewam się.-powiedział i uśmiechnął się.
Nagle do kafejki wpadł jak oparzony Victor. Przywitał się ze mną dając mi całusa, a potem z resztą.
-O jaka ładna z was para!-podniecała się Mo.
-Dzięki.-odpowiedzieliśmy razem i zaczęliśmy się śmiać. Zrobiłam mu miejsce obok siebie, żeby mógł usiąść, a po chwili zaczął:
-Ali to prawda??
-Zależy co naopowiadał Ci Jack.-z piorunowałam go wzrokiem.
-Powiedziałem mu to co ty nam!!-bronił się.
-Oh no dobra.-uśmiechnęłam się do niego, a jemu ulżyło. Tak Victorze to prawda Carlos Pena to mój brat.-oznajmiłam.
-Naprawdę??
-Tak powiedzieli mi rodzice.
-Wierzysz im??-podpytywał mnie.
-Sama nie wiem wydaję się to trochę dziwne.
-Trochę, ale po co mieli by Cię okłamywać i tak powinnaś się cieszyć, że go poznasz i może nawet całe BTR!! A mój Kendall!!-rozpłynęła się Mo.
-W sumie racja.-uśmiechnęłam się do wszystkich. Popatrzałam na telefon, był 13:00.
-Jezus!-krzyknęłam nagle.
-Gdzie??-spytali razem i wybuchnęli śmiechem.
-Co jest??-spytała May.
-Wiecie, że już 13:00?
-Już!-wykrztusiła Mo.
-Wiecie ja już się zbieram.-powiedział Jack.
-W sumie my chyba też.-popatrzałam na May, Mo i Victora. A oni odpowiedzieli kiwnięciem głowy.
Wszyscy się pożegnaliśmy, jeszcze przypomniałam Mo żeby spytała wujka, ona się uśmiechnęła i powiedziała, że na pewno zadzwoni. Po pożegnaniu każdy ruszył w swoją stronę.
Gdy wróciła do domu rodzicie siedzieli przy stole w kuchni i popijali kawę.
-Gdzie byłaś?-spytał podniesionym głosem tata.
-Byłam z przyjaciółmi w kafejce.-odpowiedziałam.
-Nie mogłaś powiedzieć jak wymykałaś się rano??
Przystanęłam z nogi na nogę i nie wiedziałam co powiedzieć więc mama przerwała tą ciszę:
-Chcesz śniadanie, a raczej obiad??
-Nie, nie jestem głodna. Mogę iść do siebie?
-Skoro musisz.-odpowiedział tata. No więc udałam się na górę.
Po chwili .............
-----------------------------------------------------------------------
Skończę w takim momencie bo mogłoby być dłuższe, ale wolę jak jest krócej bo wychodzi mi więcej rozdziałów ^^. Chodź i tak się rozpisałam. Jak się podobało? Liczę na waszą opinię. Kolejny rozdział ... no właśnie kiedy? Może przez wakacje w poniedziałki? (Ale to również będzie zależało od komentarzy, więc zachęcam komentujcie to dobrze wpłynie na wenę i wtedy może dostanę kopa :) ) Następny rozdział z dedyczkiem dla Vici Maslow. (zapewne uwielbiającą z całych sił Jamiego tak jak ja i Magda. Wnioskuję to po nazwisku ^^.) Aha zapraszam na udział w ankiecie i komentarz do rozdziału 2 na 3 blogu co dostała Sydney na urodziny. (Na 3 blogu na razie nie dodam rozdziału zaczekam na wasze komenty. ;) Naprawdę liczę, że wejdziecie i go polubicie.)
Ogłaszam, że blog nie zostaje zawieszony!!
Teraz reklama ^^:
Zapraszam was serdecznie na mojego 3 bloga: http://darkworldofadventure.blogspot.com/ . Mam na niego sporo pomysłów i liczę, że wam się spodoba. Nie zdradzę wam o czym jest ^^ wejdź Cię i same się przekonajcie.
Koniec reklamy hehe ^^ Liczę, że na niego wpadniecie i może zostawicie komentarz? Dobrze nie przedłużając zapraszam na 6 rozdziałek z dedyczkiem dla kochanej mojej imienniczki Madzi :*.
P.S Sorki, że nie pozwalam wam tak szybko przeczytać, ale przypominam, że jutro NASZ BÓG JAMES obchodzi urodzinki więc życzmy Jemu HAPPY BIRTHDAY!! :*
Teraz zapraszam już na rozdziałek z dedyczkiem dla Madzi za miłe i ciepłe słowa otuchy :) :
-------------------------------------------------------------------------------------
Dziś obudziłam się o 6:30. Poszłam szybko do łazienki i się ubrałam. Zeszłam na dół po cichu, żeby nie obudzić rodziców i szybciutko pomknęłam do kuchni. Z lodówki zabrałam wodę i jabłko wrzuciłam to szybko do torby i powoli, a raczej szybko wybiegłam do parku. Na miejsce dotarłam w 10 minut, a May jeszcze nie było, więc postanowiłam zjeść moje jabłko. Miley przyszła jakoś o 6:55.
-Hej!-zawołała z daleka i przybiegła.
-Hej!-odpowiedziałam.
-Co się stało?-usiadła na ławce obok mnie.
-Możesz mi nie uwierzyć, ale to prawda...-urwałam.
-Ali jesteś moją przyjaciółką od dawna i skoro spotykasz się ze mną tak wcześnie to znaczy, że muszę Ci uwierzyć.-uśmiechnęła się.
-No dobrze, ale to jest dziwne.
-No powiedz mi w końcu!!-krzyknęła.
-Okey Carlos Pena to mój brat!!-krzyknęłam.
-Co Carlos Pena z Big Time Rush to twój b-r-a-t??-spytała skołowana.
-Mówiłam, że możesz mi nie uwierzyć.-rozpłakałam się.
-Hej spokojnie!-objęła mnie ramieniem. Wierzę Ci, ale to dla mnie szok owszem jesteście nawet podobni...-skończyła bo zgromiłam ją wzrokiem.
-Dla Ciebie to szok, a co ja mam powiedzieć??-chlipiałam.
-Dobrze już okey.-przytuliła mnie. A może teraz lepiej mi tu gadaj co jest z tobą i Victorem.
-Mo Ci wygadała?-powiedziałam załamana.
-Tak Mo, jak mogłaś powiedzieć jej jako pierwszej?!
-No przepraszam, ale wtedy nie miałam z tobą lekcji.
-Od czego masz telefon! Foch!
-Oj przestań! May!
-Dobra, ale opowiadaj!-rzuciła podniecona.
-No byliśmy w kinie, potem zabrał mnie do restauracji i spytał mnie czy chcę z nim być...-przerwała mi.
-Aaalleee super!! No i co dalej??!!-wydzierała się jak szalona.
Na szczęście o tej porze mało ludzi chodzi w parku.
-No co zgodziłam się!!
-Ale super!!-cieszyła się moim szczęście, ale chyba bardziej niż ja.
-No.
-A co chcesz zrobić z "CARLOSEM"-pokazała to w cudzysłowiu.
-Nie wiem. Chyba nie polecę do L.A i nie zapukam mu do drzwi!
-Czemu nie??
-Miley proszę Cię!Co powiem mu "Hej Carlos jestem twoja siostrą??!!"
-Ale czemu nie??
-Ty chyba upadłaś na głowę weźmie mnie za idiotkę, albo co gorsza za jakąś chorą psychicznie.
-No to co z ty zrobisz??
-A bo ja wiem?? Nie mam teraz do tego głowy rozumiesz??!!
-Okey,okey spoko.
-Nie no Miley przepraszam.
-Nie no spoko wiem co musisz czuć.-uśmiechnęła się lekko.
-To co teraz robimy?
-Może pójdziemy do Just caffe??-zaproponowała.
-Okey.-i udałyśmy się do kafejki.
Całą drogę szłyśmy w milczeniu. Gdy weszłyśmy do kafejki zobaczyłyśmy Mo i Jacka. Siedzieli razem przy stoliku i o czymś rozmawiali jak nas zobaczyli od razu zaczęli się wydzierać żebyśmy się do nich dosiadły. Zrobiłyśmy jak kazali.
-Hej co tam?-spytała Mo.
-Pocieszam Ali.-odpowiedziała May.
-Po części to prawda.-powiedziałam.
-A co się stało?-spytał Jack.
-Nic.-odpowiedziałam.
-No powiedz im Ali to w końcu twoi przyjaciele!-krzyknęła May.
Mo i jack popatrzyli na siebie. A ja zaczęłam opowiadać.
-Nie no serio!! Carlos to twój brat??!!-spytał zszokowany Jack.
-Tak.
-Ali powinnaś się cieszyć!!-powiedziała Mo.
-Z czego przecież on mnie nawet nie zna.
-A może pozna? Pamiętasz mojego wujka Boba?
-No pamiętam.
-On prowadzi biuro podróży i mogę się go zapytać o loty do L.A.
-Naprawdę zrobiłabyś to?? Ale jak mam tam polecieć skoro on mnie nie zna i nie wiem jaki ma adres??
-Ali pewnie. Od czego jest internet w końcu jest sławny i gra w zespole i serialu więc pewnie gdzieś znajdziemy.
-Może masz rację. Okey to zapytaj wujka o te wszystkie sprawy i zadzwoń do mnie jak już wszystko będziesz wiedziała. Ale wy polecicie ze mną?!
Cała trójka bez zastanowienia się zgodziła.
-Super!
-A co z Victorem??-spytał Jack nie chcę lecieć z samymi dziewczynami.
Zaczęłyśmy się śmiać.
-Mogę do niego zadzwonić??-spytał Jack.
-Jeśli chcesz.-odpowiedziałam. I poszedł zadzwonić.
-Super cała nasza 5 poleci na podbój L.A!!-pisnęła Mo.
-Czad!-powiedziała May, a później zaczęły gadkę co ze sobą zabiorą itd. , a ja poszła zamówić sobie truskawkowy koktajl.
Gdy wróciłam Jack już siedział z dziewczynami. Usiadła obok niego.
-I jak??-spytałam.
-Zaraz będzie.
-Czemu gadałeś z nim tak długo?-spytała Mo.
-To mój kumpel nie mogę już z nim rozmawiać??-wkurzył się.
-Okej.-podniosła ręce do góry w geście obronnym.
-A dlaczego dowiaduję się ostatni, że ze sobą chodzicie??!!
-Oj Jack nie gniewaj się, ale nie było kiedy Ci powiedzieć.
-Oh super! Dobra nie gniewam się.-powiedział i uśmiechnął się.
Nagle do kafejki wpadł jak oparzony Victor. Przywitał się ze mną dając mi całusa, a potem z resztą.
-O jaka ładna z was para!-podniecała się Mo.
-Dzięki.-odpowiedzieliśmy razem i zaczęliśmy się śmiać. Zrobiłam mu miejsce obok siebie, żeby mógł usiąść, a po chwili zaczął:
-Ali to prawda??
-Zależy co naopowiadał Ci Jack.-z piorunowałam go wzrokiem.
-Powiedziałem mu to co ty nam!!-bronił się.
-Oh no dobra.-uśmiechnęłam się do niego, a jemu ulżyło. Tak Victorze to prawda Carlos Pena to mój brat.-oznajmiłam.
-Naprawdę??
-Tak powiedzieli mi rodzice.
-Wierzysz im??-podpytywał mnie.
-Sama nie wiem wydaję się to trochę dziwne.
-Trochę, ale po co mieli by Cię okłamywać i tak powinnaś się cieszyć, że go poznasz i może nawet całe BTR!! A mój Kendall!!-rozpłynęła się Mo.
-W sumie racja.-uśmiechnęłam się do wszystkich. Popatrzałam na telefon, był 13:00.
-Jezus!-krzyknęłam nagle.
-Gdzie??-spytali razem i wybuchnęli śmiechem.
-Co jest??-spytała May.
-Wiecie, że już 13:00?
-Już!-wykrztusiła Mo.
-Wiecie ja już się zbieram.-powiedział Jack.
-W sumie my chyba też.-popatrzałam na May, Mo i Victora. A oni odpowiedzieli kiwnięciem głowy.
Wszyscy się pożegnaliśmy, jeszcze przypomniałam Mo żeby spytała wujka, ona się uśmiechnęła i powiedziała, że na pewno zadzwoni. Po pożegnaniu każdy ruszył w swoją stronę.
Gdy wróciła do domu rodzicie siedzieli przy stole w kuchni i popijali kawę.
-Gdzie byłaś?-spytał podniesionym głosem tata.
-Byłam z przyjaciółmi w kafejce.-odpowiedziałam.
-Nie mogłaś powiedzieć jak wymykałaś się rano??
Przystanęłam z nogi na nogę i nie wiedziałam co powiedzieć więc mama przerwała tą ciszę:
-Chcesz śniadanie, a raczej obiad??
-Nie, nie jestem głodna. Mogę iść do siebie?
-Skoro musisz.-odpowiedział tata. No więc udałam się na górę.
Po chwili .............
-----------------------------------------------------------------------
Skończę w takim momencie bo mogłoby być dłuższe, ale wolę jak jest krócej bo wychodzi mi więcej rozdziałów ^^. Chodź i tak się rozpisałam. Jak się podobało? Liczę na waszą opinię. Kolejny rozdział ... no właśnie kiedy? Może przez wakacje w poniedziałki? (Ale to również będzie zależało od komentarzy, więc zachęcam komentujcie to dobrze wpłynie na wenę i wtedy może dostanę kopa :) ) Następny rozdział z dedyczkiem dla Vici Maslow. (zapewne uwielbiającą z całych sił Jamiego tak jak ja i Magda. Wnioskuję to po nazwisku ^^.) Aha zapraszam na udział w ankiecie i komentarz do rozdziału 2 na 3 blogu co dostała Sydney na urodziny. (Na 3 blogu na razie nie dodam rozdziału zaczekam na wasze komenty. ;) Naprawdę liczę, że wejdziecie i go polubicie.)
Ogłaszam, że blog nie zostaje zawieszony!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)